Wszystko albo nic
Pracował w najlepszych restauracjach na świecie, obecnie prowadzi autorski koncept nagrodzony gwiazdką Michelin. O dążeniu do kulinarnej perfekcji, artystycznym spojrzeniu na gotowanie oraz kreatywności rozmawiamy z Andreą Camastrą, właścicielem i szefem kuchni restauracji Nuta w Warszawie.
Rozpocząłeś przygodę z gastronomią w wieku zaledwie dziesięciu lat. Kiedy poczułeś, że chcesz stać się profesjonalnym szefem kuchni?
Prawdopodobnie w wieku trzynastu albo czternastu lat. Zacząłem pracę tak wcześnie, bo nie było innego wyjścia. Gdy miałem osiem lat, zmarł mój ojciec. W wieku dziesięciu lat poczułem, że pora wspomóc rodzinę finansowo i zacząłem pracować dorywczo w lokalnej restauracji. To był najprostszy sposób na zarobek. Bez dokumentów i podatku ? czysty pieniądz. Mówimy o realiach południa Włoch sprzed ponad trzydziestu lat, tak to wtedy wyglądało.
Wychowałem się w rodzinie związanej z gastronomią. Mój dziadek był piekarzem. Zajmował się też cukiernictwem i lodziarstwem. Wielu moich krewnych od lat działa w branży gastronomicznej, prowadząc restauracje czy pracując jako menedżerowe hoteli i szefowie kuchni. Generalnie można powiedzieć, że dorastałem w otoczeniu dobrego jedzenia. I choć początkowo rodzinie zależało, abym został lekarzem lub muzykiem, to już w wieku kilkunastu lat postanowiłem, że będę szefem kuchni.
Plan rodziny powiódł się zatem połowicznie ? jesteś również muzykiem. Który moment w karierze okazał się dla Ciebie przełomowy?
Zdecydowanie wyjazd z Włoch. W wieku osiemnastu lat, tuż po ukończeniu szkoły, zacząłem podróżować po Europie. Szukałem okazji, by poznać renomowane restauracje i możliwości, by zacząć w nich pracować. Kiedy opuszczałem Włochy, byłem nastolatkiem. Teraz, mając czterdzieści trzy lata, moja perspektywa jest inna. Większość życia spędziłem za granicą. Chciałem zdobywać doświadczenie i uczyć się od najlepszych szefów kuchni wyróżnionych gwiazdkami Michelina, aby osiągnąć najwyższy poziom. Taki mam charakter ? gdy mi na czymś zależy, wkładam w to całe serce. Wszystko albo nic. Nie zatrzymuję się wpół drogi. Skupiam się na osiągnięciu celu, nie szukając wymówek. Wymaga to czasu, dlatego, gdy trzeba, poświęcam ponad dwadzieścia godzin dziennie na udoskonalanie efektu finalnego.
CAŁY ARTYKUŁ