Piwne orzeźwienie

Piwne orzeźwienie

Tegoroczny sezon jest na pewno sporym wyzwaniem dla browarów i całej branży HoReCa. Za sprawą epidemii COVID-19 cała branża piwowarska odczuwa spowolnienie związane z obostrzeniami i zachowaniem społecznego dystansu. Spowolnienie nie oznacza jednak zahamowania rozwoju czy zaprzestania szukania i odpowiadania na nowe trendy pokazujące się na piwnym horyzoncie.

Jeśli chodzi o sezon letni 2020, zamiast znacznej rewolucji czeka nas raczej ewolucja i rozwój nurtów z ubiegłych lat. Pierwszym kierunkiem obranym przez zarówno małe, jak i duże browary, są piwa nisko- i bezalkoholowe. Po latach posuchy i bardzo małego wyboru w tym segmencie, polski rynek przeżywa prawdziwy rozkwit (małe i średnie browary tylko w zeszłym roku wypuściły ponad 50 różnych piw w tej kategorii).

PROCENTY W DÓŁ, SMAK W GÓRĘ

W tym miejscu warto uporządkować sobie nieco informacje na temat tego, co jest, a co nie jest już napojem alkoholowym. Zgodnie z polską ustawą o wychowaniu w trzeźwości piwa bezalkoholowe to wszystkie te, które zawierają do 0,5 proc. alkoholu ("Napojem alkoholowym w rozumieniu niniejszej ustawy jest produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5 proc. objętościowych alkoholu"). Z kolei piwa o obniżonej zawartości alkoholu (niskoalkoholowe) to te, które zawierają go powyżej 0,5 proc. Warto o tym pamiętać, ponieważ w myśl ustawy są one nadal produktem alkoholowym i nie można ich spożywać w miejscach publicznych czy sprzedawać nieletnim. Obie grupy tych produktów stały się powszechnie dostępne - browary, które są w stanie sprostać technologicznie wyzwaniu, wypuszczają sporo produktów "zero". Pozostałe, by nie zostać w tyle, tworzą piwa o obniżonej zawartości alkoholu. W sklepach i lokalach powstają całe strefy z takimi napojami, a półki w lodówkach zapełniają się różnymi przedstawicielami tego trendu. Raduje to serca miłośników piwa będących kierowcami, którzy nie muszą już odmawiać sobie przyjemności wypicia go do posiłku czy podczas spotkania ze znajomymi. A w dodatku mają spośród czego wybierać! Warto też zaznaczyć, że popularność tych napoi mocno wzrasta w sezonie letnim - nic w tym dziwnego, ponieważ piwo bezalkoholowe jest świetnym izotonikiem, a do tego doskonale gasi pragnienie w upalne dni, nie obniżając przy tym naszej sprawności motorycznej czy percepcji.

Bardzo cieszy fakt, że piwo "zero" nie jest już złem koniecznym, kojarzącym się z brakiem smaku i kiepskim zastępstwem oryginału. Dawniej jedyne dobre produkty z tej kategorii można było nabyć tylko z eksportu. Dziś polskie browary prześcigają się kreatywnością - tworzą wersje bez- i niskoalkoholowe różnych stylów, wypuszczają wersje "zero" swoich topowych piw, ale też kreują zupełnie nowe linie produktów, mające od początku do końca wpisywać się w trend. Bezalkoholowy klasyczny lager jest już w sklepie pozycją obowiązkową, a nikogo nie dziwi też dostępność bezalkoholowego piwa pszenicznego, ciemnego czy India Pale Ale. 

Trend piw "zero" jest trendem ogólnoświatowym i w niektórych krajach duże korporacje wprowadzają na stałe do swojej oferty takie produkty, często nie tylko w puszkach czy butelkach, ale też w beczkach, by goście gastronomii mogli doświadczyć przyjemności spożywania świeżego piwa bezalkoholowego lanego prosto z kranu. Polska nie zostaje w tyle i w branży pojawiają się już głosy dotyczące planów wdrożenia podobnych projektów. Czy polskie piwa bezalkoholowe poleją się z kranów pubów i restauracji już w sezonie letnim 2020? Zobaczymy. Niewątpliwie jest to chwila, której wielu z nas wypatruje z utęsknieniem.

LEKKO I ORZEŹWIAJĄCO

Szerzej ujęty trend, jakim są lekkie piwa, to jeden z głównych kierunków rozwoju, jaki obrała sobie w tym roku branża piwowarska. Poprzednie lata pokazały, że konsumenci chętnie sięgają właśnie po takie produkty. Dlatego prym wiedzie kontynuacja hitów z zeszłego sezonu, lecz w nowej odsłonie - piwa kwaśne i owocowe łączy się obecnie w słodko-kwaśną hybrydę pod nazwą Pastry Sour. Moda na tak zwane "ciasteczkowe kwasy" przyszła do nas zza oceanu, gdzie zaczęło się od mocnych ekstraktywnych, ciemnych piw, które miały smakiem i aromatem nawiązywać do różnych ciast i deserów, stając się mocno degustacyjnymi i deserowymi piwami. Trend ten przeskoczył z Porterów i Russian Imperial Stoutów na piwa kwaśne i zdaje się, że w tym sezonie mocno rozgości się na polskim rynku. Pastry Sour to piwa, które zachwycają swoją intensywnością, jeśli chodzi o smak i aromat, który od pierwszego momentu przywołuje wspomnienia pysznych deserów owocowych, ulubionych lodów, tropikalnych shake'ów czy nawet serników. Hybryda, jaką jest Pastry Sour, pokazuje, że piwowarzy przełamali kolejne granice i nie boją się stawiać na odważne rozwiązania. Doskonałe połączenie smaku kwaśnego (wynikające z pracy bakterii kwasu mlekowego i z kwaśności dodatków) ze słodkim (pochodzącym z cukrów resztkowych, wynikających z niskiego odfermentowania oraz dodatku cukrów niefermentowalnych, takich jak laktoza czy dekstryna i oczywiście z cukrów zawartych w dodatkach, jeśli były dodane po zakończeniu fermentacji) oraz dodatkami, zaskakuje i oczarowuje coraz większe grono. Także inne kwaśne style z dodatkiem owoców (zarówno lekkie niemieckie pszeniczne, takie jak Berliner Weisse, czy kwaśno-słone Gose, jak i Sour Ale'e na modłę belgijską czy amerykańską) wiodą nieustający prym wśród wyrobów browarów, szczególnie rzemieślniczych (choć te dawno już straciły monopol na tego typu produkty).

SŁODYCZ LETNICH DNI

Ze względu na zamiłowanie ludzi do cukru, nieustającą popularnością cieszą się również wszystkie słodkie piwa, zarówno ciemne, jak i jasne, z dodatkiem najróżniejszych owoców. Ciekawostką w tym kontekście jest, że klasyczne radlery (czyli piwa mieszanie z lemoniadą lub innym napojem bądź sokiem) zdają się popadać powoli w niełaskę. Natomiast piwa z dodatkiem owoców są trendem bardzo wyraźnie widocznym, pod którego znakiem bez wątpienia upłynie nam lato tego roku. Gama produktów, które pojawiają się na rynku, przyprawia o zawrót głowy. Dlatego warto pamiętać, że piwo z dodatkiem owoców to nie zawsze to samo - dwa podobne do siebie z nazwy produkty, mogą się bardzo różnić jakością. Niestety, w polskim ustawodawstwie nie ma obowiązku podawania na piwie pełnego składu surowcowego. Trudno się zatem dziwić, że na etapie zakupu odróżnienie produktu wyprodukowanego z wysokiej klasy składników od słabego jakościowo napoju aromatyzowanego może przysparzać konsumentom wielu problemów. Za jakość piwa z owocami odpowiada skład, wykorzystana przy jego produkcji technologia oraz umiejętności piwowara. Owocowe nuty można bowiem w piwie otrzymać na kilka różnych sposobów. Do najczęściej spotykanych należą:

- dodanie aromatu - w piwie z aromatem nie ma dodatku owocowego, a jedynie aromat nadający mu odpowiedni zapach i smak, 

- dodanie soku lub pulpy owocowej - jest to najlepszy surowiec do zastosowania w browarach, ponieważ wymaga on mniej obróbki niż owoce w całości, a dodatkowo dostarczany jest w zbiorczych, antyseptycznych pojemnikach - jest to ogromną zaletą przy produkcji piwa, gdzie czystość mikrobiologiczna jest jedną z najważniejszych rzeczy.

W przypadku dodatku soku lub pulpy można wydzielić kolejne podkategorie, zależne od użytej przez piwowara receptury. I tak na półkach sklepowych można znaleźć produkty, w których:

- dodatek owocowy został przefermentowany - w takich piwach smak dodatku jest bardziej ukryty, a przeważają posmaki związane z konkretnym stylem piwnym,

- dodatek owocowy nie jest fermentowany, lecz jest tylko mieszany z gotowym piwem - w takim wypadku smak dodatku owocowego jest wyraźny, a często w przypadku dużej ilości dodanego owocu jest wręcz dominujący,

- wykorzystano któryś z powyższych wariantów, lecz w wersji wzmocnionej aromatem - w takich przypadkach najczęściej stosuje się aromaty naturalne, które mają wspomóc owoc, który może być mało aromatyczny z samej swojej natury.

Możliwości jest sporo, a użyte surowce mogą się mocno od siebie różnić. Możemy tylko ufać browarom i polegać na ich rzetelności oraz na tym, że wykorzystują najlepsze możliwe surowce (bywa, że jeśli tak jest, to producenci chwalą się tym, wypisując pełny skład lub zamieszczając stosowne informacje na kontretykiecie, nie jest to jednak regułą). W tym miejscu warto dodać, że aromaty nie są złe z założenia - ważnym jest jednak, by były użyte umiejętnie i dobrze wkomponowane w całość napoju oraz by miały pochodzenie naturalne. Aromaty uzyskane syntetycznie często psują cały efekt ciężkiej pracy piwowara.

Jeśli miałbym wróżyć, jakie owoce będę dodawane najczęściej, to opierając się na danych z zeszłego roku, postawił bym na cytrusy z pomarańczą i limonką na czele. Tuż za nimi będzie marakuja, mango i kiwi oraz inne egzotyczne owoce. Nasze lokalne maliny, wiśnie oraz inne owoce pestkowe ustawiłbym na trzecim miejscu tego podium.

Niewątpliwie lato 2020 upłynie nam pod znakiem piw nisko- i bezalkoholowych oraz dużej ilości piw z owocami (szczególnie kwaśnych i słodkich). Trendy te doskonale wpisują się w słoneczny, wakacyjny klimat, którego wszyscy z wytęsknieniem wypatrują. A jakimi piwami powitamy tegoroczną jesień? Czy lekkie, owocowe propozycje od browarów równie dobrze wkomponują się w aurę spadających liści i deszczowych wieczorów? Czas pokaże. Miejmy nadzieję, że przekonamy się o tym już na najbliższych Poznańskich Targach Piwnych. Tymczasem z zaciekawieniem przyglądamy się nowościom na półkach w sklepach z piwem rzemieślniczym i wszystkich pasjonatów piwnego tematu zapraszamy do dyskusji - na fan page'u Poznańskich Targów Piwnych, grupie Piwny Przewodnik oraz na naszym blogu, na stronie targipiwne.pl - warto bowiem pamiętać, że trendy dyktują nie producenci, lecz konsumenci i wszyscy mamy w tej sprawie swój głos.

autor: Grzegorz Stachurski - współzałożyciel Poznańskich Targów Piwnych, sędzia piwny i organizator szkoleń