
Pięknie i ze smakiem
Zbudowała piernikowe imperium. O tworzeniu marki od zera, łączeniu estetyki ze smakiem, a także współpracy z artystami rozmawiamy z Igą Sarzyńską-Komorowską, właścicielką butikowych cukierni Iga Sarzyńska Wzrusza Toruń w Toruniu.
W jaki sposób na rozwój Pani kariery wpłynęły piekarskie i cukiernicze tradycje kultywowane w Pani domu rodzinnym?
Jestem przedstawicielką czwartego pokolenia, które kontynuuje te tradycje w rodzinie. Od najmłodszych lat spędzałam czas w naszej piekarni i cukierni. Już jako siedmioletnia dziewczynka wykonywałam najprostsze czynności, a w późniejszych latach pomagałam w wakacje.
Mój tato mawiał, że nie ma lepszego wychowania niż poprzez pracę. Gdy patrzę na to z perspektywy dorosłej kobiety, to uważam, że miał absolutną rację. Niestety odszedł, gdy miałam dwadzieścia lat, co ogromnie wpłynęło na moje życie. W rodzinnej firmie pracowałam jeszcze przez dziesięć lat, a w 2019 roku podjęłam decyzję o przeprowadzce do Torunia i stworzeniu marki z moim mężem, Maciejem Komorowskim. Zależało nam na zbudowaniu jej całkowicie od podstaw, zgodnie z naszą wizją i marzeniami.
Co zainspirowało Panią do stworzenia projektu Iga Sarzyńska Wzrusza Toruń? Dlaczego wybrała Pani akurat pierniki?
Bodźcem, który sprawił, że zaczęłam o tym myśleć, oczywiście na początku w sferze marzeń, była wizyta w Toruniu i niedosyt pierników wysokiej jakości w miejscu, które, de facto, z nich słynie. Rozczarował mnie lokalny piernikowy rynek, który nie spełnił moich oczekiwań.
Byłam pewna, że istnieje choć jeden prowadzony z pasją i dbałością o szczegóły sklep czy butik z pysznymi piernikami. Niestety nie udało mi się znaleźć takiego lokalu. Nie mogłam się z tym pogodzić.
Poczułam, że skoro nie mogę zapomnieć o Toruniu i mam wizję własnego sklepu z piernikami, to po prostu jest to moja ścieżka. To właśnie wtedy wraz z mężem podjęliśmy decyzję, że przeprowadzamy się do Torunia i tworzymy własną markę od zera.
Jak wyglądały Państwa początki na lokalnym rynku?
Tworzenie od podstaw całego konceptu marki - od receptur, opakowań, budowy butików, przez organizację zaplecza produkcyjnego, aż po kompletowanie zespołu - było ogromnym wyzwaniem. Szczególnie trudne okazało się znalezienie i przeszkolenie odpowiednich osób do pracy w pracowni oraz do obsługi klientów. Dodatkowym utrudnieniem był wybuch pandemii, który sprawił, że początki działalności stały się jeszcze bardziej wymagające.
Pomimo tych trudności z wielkim sentymentem wspominam ten czas. Sami uczestniczyliśmy w każdym etapie naszej pracy. Od wypiekania i dekorowania pierników, aż po sprzedaż i rozmowy z klientami.
Przez pierwsze dwa lata wypiekaliśmy nasze pierniki w samym sercu Starego Rynku. Lokalizacja w sąsiedztwie najstarszej fabryki piernika była dla mnie magiczna.
Muszę przyznać, że od początku byliśmy mile zaskoczeni tym, w jaki sposób Toruń nas przywitał. Przychodzili torunianie, którzy się cieszyli, że w końcu powstało miejsce, które można pokazać osobom przyjeżdżającym do miasta, gdzie można kupić piękne, smakowite pierniki.
Podkreśla Pani znaczenie estetyki pierników. Czy tworzenie miniaturowych jadalnych dzieł sztuki od zawsze było jednym z pomysłów na działalność?
Naszym zamysłem było, przede wszystkim, stworzenie miejsca, w którym będą dostępne pierniki XXI wieku. Łączące najlepsze piernikarskie tradycje z nowoczesnością i wypiekane na bazie produktów wysokiej jakości. Ważne dla nas było też, aby miały wymiar artystyczny.
W ten sposób narodził się pomysł na współpracę z artystami?
Z artystami współpracujemy od początku. Nasze opakowania zdobią kolaże m.in. Aleksandry Morawiak - bardzo utalentowanej artystki. Z kolei nasze pierniczki są udekorowane ilustracjami artystów, takich jak Amelia Korczak, Katarzyna Stróżyńska-Goraj i Zuzanna Synoradzka-Wróbel. Mieliśmy też fantastyczny projekt zrealizowany z Andrzejem Mleczką. W tym roku natomiast planujemy przepiękną współpracę z toruńską artystką, która nazywa się Magdalena Pilarska. Ponadto inny, znany lokalnie artysta - Edgar Pill - stworzył dla nas ilustracje, które przedstawiają symbole Torunia w barwnej odsłonie. Wśród nich znajdziemy nie tylko Mikołaja Kopernika, ale także smoczycę, żabę, piernikarkę czy Filusia.
Dbamy o to, żeby w naszej działalności przeplatał się artyzm.
Pani autorskie wypieki są niezwykle efektowne zarówno pod względem smaku, jak i wyglądu czy opakowania. Czy otwierając pierwszy butik, spodziewała się Pani zmiany w postrzeganiu pierników, która dokonała się za sprawą Pani konceptu?
Z jednej strony nie miałam żadnych oczekiwań. Natomiast z drugiej strony nigdy nie miałam wątpliwości, czy ten projekt zakończy się sukcesem. Bardzo wierzyłam w to, co tworzymy.
Byłam przekonana, że razem damy radę stworzyć coś niezwykłego, mimo że zajmujemy się zupełnie innymi obszarami. Ja zajmuję się kreacją produktu oraz współpracą z artystami, a mój mąż jest odpowiedzialny głównie za sprawy biznesowe. Uzupełniamy się. Uważam, że to ogromna zaleta naszej marki.
Równie duże znaczenie ma jakość składników. Wielokrotnie podkreślała Pani, że w tej kwestii nie godzi się Pani na kompromis.
Tutaj nie ma miejsca na kompromisy. Korzystamy z najlepszych składników dostępnych na rynku. Znaczenie ma, przede wszystkim, masło, naturalne miody i bardzo wysokiej jakości przyprawy, które sprowadzamy. Selekcjonowane są przez eksperta z blisko trzydziestoletnim doświadczeniem w tej dziedzinie.
Dbamy, aby wszystkie produkty były najwyższej jakości. Używamy także czekolad typu single-origin. Pierniki oblewane są czekoladą z ziaren kakaowca z Ekwadoru. Dokładamy wszelkich starań, aby były nie tylko piękne, ale i smaczne.
Myślę, że gdyby nasze pierniki były wyłącznie ładnie opakowanym produktem, ludzie by nie wracali po nie. Marka istnieje już pięć lat i od tego czasu zdążyła dorobić się stałych klientów. Wielu z nich jest z nami od początku. Czuję, że doceniają pracę, którą wkładamy w ten projekt. Widzimy to nie tylko na podstawie zamówień składanych przez mieszkańców Torunia, ale i osoby z innych regionów Polski, a nawet Europy, gdzie docieramy, prowadząc sklep internetowy.
Jak wygląda proces tworzenia idealnego piernika, począwszy od przygotowania ciasta, poprzez zdobienie?
To trudne pytanie. Rodzajów piernika jest bardzo dużo. Jeśli chodzi o pierniczki artystyczne, to opracowuję kolekcję z bardzo dużym wyprzedzeniem. Oferta na 2025 rok została przygotowana jeszcze w poprzednim roku. Mamy już nowy kolaż, pomysły na nowe formy, kształty oraz ilustracje. To bardzo czasochłonny proces.
Jeśli chodzi natomiast o tak zwane przysmaki piernikowe, czyli inny rodzaj pierników, w sam raz do pochrupania, to ogromną inspiracją do ich przygotowania są podróże. Jedną z inspiracji do stworzenia jednych z moich ulubionych pierników, które, nie bez powodu, zostały nazwane pierniczkami Igi, była podróż do Norymbergii.
To pierniki stworzone na bazie mąki migdałowej i mąki z orzechów laskowych z nutą pomarańczy. Smakowo są zbliżone do tych, które można znaleźć właśnie w Norymberdze.
Skąd czerpie Pani pomysły na dekoracje?
Tak naprawdę wszystko co nas otacza może być inspiracją. Inspirują mnie zarówno artyści, jak i na przykład kolory w modzie.
Magdalena Pilarska, o której wspomniałam, głównie zajmuje się ilustracjami botanicznymi. Gdy się poznałyśmy, okazało się, że jednym z jej marzeń było stworzenie ilustracji na naszych pierniczkach. W ten sposób jej twórczość stała się moją inspiracją do przygotowania kolekcji.
Planujemy wypuścić kolekcję pierników na tegoroczny Dzień Mamy z owocami przepięknie namalowanymi przez Magdę.
Jakich jeszcze kolekcji możemy się spodziewać w najbliższym czasie?
Do niedawna królowały świąteczne wzory i śnieżynki. Teraz w naszym portfolio znajdują się m.in. pierniczki z ilustracjami Amelii Korczak. To właśnie ta artystka przygotuje serię ilustracji, które już niedługo ozdobią naszą nową kolekcję na Wielkanoc. Pojawi się także zupełnie nowa kolekcja jesienna. W roku 2025 roku planuję sporo nowości, w tym również w ofercie pierniczków artystycznych.
Jakie znaczenie w Pani działalności ma sezonowość?
Sezonowość uwzględniamy nie tylko, wymyślając kolekcje, ale i opracowując smaki pierników. W ubiegłym roku w naszej ofercie pojawiły się kruche maślane ciastka z przyprawami. Latem można było je kupić w wersji smakowej mango-marakuja lub truskawka z bazylią.
Z kolei już na początku tego roku premierę miał nowy smak rozet piernikowych. W dotychczasowej ofercie można było dostać lawendowe i orzechowe, które cieszą się ogromnym powodzeniem, a już teraz dostępne są rozety o smaku marakuja z karmelem. To połączenie słodkości przełamanej świeżym smakiem owoców. Muszę przyznać, że ze wszystkich rodzajów rozet te smakują mi najbardziej. Na początku czuć słodycz karmelu, później kwasowość marakui, a na końcu zostaje smak piernika. Są przepyszne!
Jakie pierniki cieszą się największą popularnością wśród Pani gości?
Rozety lawendowe plasują się na szczycie zestawienia. Na pewno pierniczki pierne, czyli pieprzne, w kształcie ludzików, w których możemy wyczuć najwięcej przypraw, głównie najwyższej jakości pieprzu indyjskiego. To produkt cieszący się dużą popularnością. Podium zamykają pierniczki Igi na mące migdałowej i mące z orzechów laskowych z pomarańczową nutą. One także bardzo posmakowały naszym klientom. Sprzedajemy je w małej wersji w pięknych pudełkach z kolażem Aleksandry Morawiak oraz w wersji to-go o średnicy około dziewięciu centymetrów. Można je wziąć na przykład na spacer po Toruniu jako fajny piernikowy akcent.
W Pani portfolio są także pierniczki z belgijską czekoladą. Bez jakich innych dodatków nie wyobraża sobie Pani autorskich produktów?
Chcemy cały czas zaskakiwać naszych klientów i udowadniać im, że piernik nie musi być nudny. Jest wręcz odwrotnie! Moim zdaniem to absolutnie wyjątkowe ciasto. Jest nie tylko pyszne, ale i daje ogrom możliwości bycia kreatywnym. Stąd właśnie pomysł rozet z ganachem karmel-marakuja.
Do wielu rodzajów ciasta dodajemy czekoladę. To składnik, które je uszlachetnia. Pierniczki z dodatkiem czekolady są smaczniejsze, mają ciekawszą strukturę.
Jednak to nie wszystko. Dodajemy także mnóstwo bakalii. Mamy piernik żytni na miodzie wielokwiatowym bez dodatku cukru, w którym znajdziemy orzechy laskowe i pekan, morelę czy śliwkę. Te smaki świetnie ze sobą współgrają.
Czy ma Pani ulubiony kształt pierników?
Bardzo lubię zimowe śnieżynki. Zapewniają wiele możliwości dekoracji. Są bardzo subtelne, takie delikatne. W sezonie świątecznym stworzyłam wianek piernikowy złożony ze śnieżynek. Uważam, że wyszedł bardzo ciekawie.
Najwięcej możliwości zapewniają jednak uniwersalne kształty, takie jak kwadrat z piernikową falbanką. To przeważnie właśnie na nich widnieją ilustracje artystów.
Co sprawia Pani największą satysfakcję?
Zdecydowanie kreowanie nowych produktów. To moja pasja.
Bardzo dużą satysfakcję daje mi także fakt, że nasze produkty sprawiają radość i często towarzyszą klientom podczas ważnych chwil.
Ogromne znaczenie ma również poznawanie artystów, którzy mnie inspirują, a także dawanie im przestrzeni do działania. Dzięki temu mogą rozwinąć skrzydła i tworzyć to, co podpowiada im serce oraz kreatywny umysł. W efekcie powstają takie piękne rzeczy.
Jakie ma Pani plany na dalszy rozwój działalności?
W tym roku będziemy otwierać czwarty sklep w pobliżu pomnika Kopernika. To będzie nowa odsłona butiku. Oczywiście postaramy się, aby był spójny z naszymi pozostałymi miejscami, ale na pewno będzie się wyróżniał i chcemy, aby był zaskoczeniem.
Ponadto rozwijamy sprzedaż online tak, by nasze pierniki docierały do wszystkich, którzy uwielbiają nasze słodkie dzieła sztuki.
Igą Sarzyńska-Komorowska, właścicielka butikowych cukierni Iga Sarzyńska Wzrusza Toruń w Toruniu
Fot. Agnieszka Pałtynowicz